Sałatka z tuńczykiem i ciecierzycą

Sto kolorów kuchni

Sałatka z tuńczykiem i ciecierzycą

Ciasto czekoladowe z białek

Sto kolorów kuchni

Ciasto czekoladowe z białek

Leczo z cukinii

Sto kolorów kuchni

Leczo z cukinii

Affogato

Sto kolorów kuchni

Affogato

Muffiny z czereśniami

Sto kolorów kuchni

Muffiny z czereśniami

Jagodzianki (nocne)

Sto kolorów kuchni

Jagodzianki (nocne)

Tarta z truskawkami

Sto kolorów kuchni

Tarta z truskawkami

Pasta z soczewicy

Sto kolorów kuchni

Pasta z soczewicy

Masło orzechowe

Sto kolorów kuchni

Masło orzechowe

Mus jaglany z malinami

Sto kolorów kuchni

Mus jaglany z malinami

Mleko jaglano - słonecznikowe

Sto kolorów kuchni

Mleko jaglano - słonecznikowe

Czekoladowy pudding jaglany

Sto kolorów kuchni

Czekoladowy pudding jaglany

Chleb orkiszowy na zakwasie

Sto kolorów kuchni

Chleb orkiszowy na zakwasie

Babeczki orzechowe

Sto kolorów kuchni

Babeczki orzechowe

Bieg Zielonych Sznurowadeł - czyli mój 13 km półmaraton

Sto kolorów kuchni

Bieg Zielonych Sznurowadeł - czyli mój 13 km półmaraton

Pascha orzechowa

Sto kolorów kuchni

Pascha orzechowa

Biała kiełbasa w sosie piwnym

Sto kolorów kuchni

Biała kiełbasa w sosie piwnym

Hummus buraczany

Sto kolorów kuchni

Hummus buraczany

Tropem Wilczym - 28.02.2016

Sto kolorów kuchni

Tropem Wilczym - 28.02.2016

Muffiny jak batoniki

Sto kolorów kuchni

Muffiny jak batoniki

Smażone warzywa z tofu

Sto kolorów kuchni

Smażone warzywa z tofu

City Trail - Lublin, 20.02.2016

Sto kolorów kuchni

City Trail - Lublin, 20.02.2016

Piąty bieg z cyklu City Trail w Lublinie.  Dla nas szczególny.  Dla dzieciaków to był czwarty bieg, który oznacza zaliczenie cyklu.  Dla syna dodatkowo - czwarte zwycięstwo w swojej grupie, czyli zwycięstwo w generalce.  Dla matki najszybszy bieg w sezonie.  Najszybszy, ale nie najprzyjemniejszy.  Zaczynamy jednak od początku. W sobotę wiało od zalewu strasznie.  Wiało tak, że czasami odnosiliśmy wrażenie, że jest zimniej niż podczas styczniowej edycji, kiedy było ponad - 10 stopni.  Jak zwykle zaczęła córka.  Wystartowała mocno, z zacięciem na twarzy i z tym samym zacięciem (plus zmęczeniem) dobiegła do mety po 3 minutach 42 sekundach.  Na mecie brat wolontariusz wręczył lizaka, potem ciepła herbata i było już lepiej. Po 10 start najstarszej kategorii City Trail Junior.  Syn stanął na starcie i ruszyli.  Założenia były bardzo ambitne i przynajmniej w części udało się zrealizować.  Już po pierwszym okrążeniu widać było przewagę, która delikatnie zwiększała się z kolejnymi okrążeniami.  Metę minął jako pierwszy po 7 minutach 28 sekundach.  Chciałabym umieć tak szybko biegać ;) Tuż przed startem grupa Run Helpersów zrobiła sobie wspólne zdjęcie. Tak jak nocnej dyszce stanęłam koło Darka.  Włączyłam endo, ale GPS odmówił współpracy (przynajmniej przez pierwsze pół kilometra).  Ponieważ miałam biec koło Darka, nie wkładałam słuchawki do ucha. Polecieliśmy. Na pierwszym kilometrze usłyszałam u kogoś, że pierwszy kilometr poszedł w 4:43.  Już w tym momencie wiedziałam, że nie będzie dobrze.  To za szybko jak dla mnie na pierwszy kilometr.  Tak mogę biec ostatnie dwa, ale nie pierwszy.  Zmęczenie poczułam już mniej więcej w połowie drugiego kilometra.  Powiedziałam Darkowi, żeby dalej biegł sam, ale namówił mnie jeszcze na przyciśnięcie przez chociaż chwilę.  Chociaż prawda jest taka, że mam wrażenie, że to on zwolnił do mojego tempa.  Na trzecim, kiedy wybiegliśmy na drogę powrotną wiedziałam, że już nie dam rady i nie mogę go dłużej wstrzymywać.  Darek poleciał do przodu a ja okropnie zmęczona biegłam dalej. Opadłam zupełnie z sił i prawdę mówiąc przez chwilę zastanawiałam się czy nie stanąć.  Ale przecież to TYLKO 5 km, więc stanąć nie mogłam.  Mogłam za to odrobinę wolniej biec.  Nie wiedziałam jak wolno, ale było mi zupełnie wszystko jedno.  Mijali mnie kolejni biegacze, a ja wykrzywiałam twarz i głośno oddychałam.  Na około 500 m przed metą zobaczyłam plecy Asi.  Wiedziałam, że jej też jest ciężko.  Powoli dobiegłam do niej i biegłyśmy razem przez ostatnie 300 - 400 metrów.  Ku mojemu (i Asi) zdziwieniu wbiegłyśmy na metę z czasem brutto 25:07.  Uścisk na mecie, a ja nie mogłam w to uwierzyć.  Czas netto był 2 sekundy poniżej magicznych 25 minut.  Na tej trasie nie udało mi się to jeszcze i byłam przekonana, że nigdy mi się nie uda.  Darek zrobił życiówkę - czapki z głów, bo 24:15 na tych pagórkach to niezły wyczyn.  To był najcięższy bieg z całej serii, ale wynik zrekompensował wszystko.   

Red Velvet Cake

Sto kolorów kuchni

Red Velvet Cake

Komosa po inkasku czyli

Sto kolorów kuchni

Komosa po inkasku czyli "owsianka" z komosy

Gofry belgijskie

Sto kolorów kuchni

Gofry belgijskie

Trzecia Dycha do Maratonu - 30.01.2016

Sto kolorów kuchni

Trzecia Dycha do Maratonu - 30.01.2016

Omlet czekoladowy (Dutch Baby) z pomarańczą

Sto kolorów kuchni

Omlet czekoladowy (Dutch Baby) z pomarańczą

Pączki - najlepsze

Sto kolorów kuchni

Pączki - najlepsze

Fasolka po bretońsku

Sto kolorów kuchni

Fasolka po bretońsku

City Trail - Lublin, 23.01.2016

Sto kolorów kuchni

City Trail - Lublin, 23.01.2016