6 i 7 sierpnia w Tarnobrzegu, na Placu Bartosza Głowackiego, odbywa się Jarmark Dominikański. W tym roku już po raz 18-sty. Bardzo lubię to wydarzenie, ze względu na ogromną ilość wystawców rękodzieła, a także regionalnej żywności. Wczoraj jak co roku wybraliśmy się podziwiać rękodzielnicze produkty, a także kupić małe co nieco. Jarmark trwa jeszcze dziś, więc jeśli jesteście z Tarnobrzega lub okolic, bądź przejeżdżacie niedaleko, to zachęcam do odwiedzin :)
To co oczywiście najbardziej nas przyciąga to produkty spożywcze. Zawsze robię zapas pysznych miodów, a tych znajdziecie spory wybór.
Sery (w tym roku znowu zabrakło mojego ulubionego sera Korycińskiego, ale kupiliśmy inny, równie smaczny), naturalne chleby bez chemii, ciasta i desery sprzedawane przez Koła Gospodyń Wiejskich. Wędzone naturalne kiełbasy, kwas chlebowy, masa przypraw. Naprawdę jest w czym wybierać.
Ogromny wybór świeżych ziół i ciekawe kwiaty.
Starocie i antyki. Widziałam kilka naprawdę pięknych perełek!
A poza tym rękodzieło z drewna, wiklina, rzeźby, szmaciane lalki, cudowna ceramika, której z wrażenie nie zrobiłam zdjęcia. Do wyboru, do koloru. Miłośnicy rzeczy tworzonych z pasją z pewnością wypatrzą coś dla siebie. Ja tradycyjnie co roku kupuję jakiś drobiazg do domu, lub do blogowych fotograficznych aranżacji, a od trzech lat również jakąś handmade’ową zabawkę dla dziecka.
Najładniejsze rzeczy znajdziecie oczywiście u moich rodziców :) Gdyby coś Wam wpadło w oko i chcielibyście zamówić, to piszczcie do mnie śmiało!
Zauroczyła mnie bardzo Bobowska Koronka Klockowa. Koronki powstają z lnianych nici nawiniętych na szpulkowo zakończone drewniane klocki. Niesamowity efekt.
W tym roku skusiliśmy się na miód mniszkowy, miód z maliny leśnej i ze spadzi iglastej. Oliwka z kwiatu dziurawca podobno ma pomóc w bólach stawów i rwie kulszowej…zobaczymy ;)
Z wypieków kupiliśmy piernik, szarlotkę, ciasteczka marchewkowe, bułeczki drożdzowe z serem (w żadnej cukierni nie kupicie takich pysznych domowych drożdżówek!) i ciasto z kaszy jaglanej. Na wędzony ser też musiało znaleźć się miejsce.
Ogrom ziół potrawił przyprawić o zawrót głowy i gdybym tylko miała gdzie je trzymać, to kupiłabym ich dużo więcej. Póki co zadowoliłam się stewią, mięta pomarańczową i czerwoną bazylią.
Naturalny chlebek pszenno-żytni, sumak i kubeczek w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia.
Mój ulubiony zestaw czyli talerzyk od moich rodziców, stara łyżeczka do dżemu, lniana koronkowa serwetka i zabawki dla krasnalka. Czarny konik na biegunach od razu skradł nasze serce.
Impreza jeszcze dziś trwa, a ja już nie mogę doczekać się kolejnej edycji :)
Brak komentarzy